Minęło prawie dwa tygodnie
odkąd wyprowadziłam się od męża-alkoholika. Miałam wreszcie odetchnąć, odnaleźć siebie i takie tam. A od półtora tygodnia mam problem z kręgosłupem. Boli jak diabli. Jeszcze się nie rozpakowałam,nie posprzątałam,jeszcze nie jest tak,jak powinno być....Nie powiem,wiele razy przeszło mi przez myśl, że to kara. Ale za co? Że wreszcie zawalczyłam o siebie i dzieci? Że powiedziałam dość? Dlatego odganiam tą myśl od siebie. Po prostu tak miało być. Przynajmniej teraz tylko o tym myślę, boję się czy wrócę do pełnej sprawności, a nie martwię się np tym,za co będę żyła...I że jestem sama. I w ogóle....